Pochłonęłam go w dwa dni, i chyba zacznę od nowa. Serial opowiada historię nastoletniej czarownicy Sabriny, ale nieco różni się od znanego nam serialu z lat 90 tych. W tym serialu Sabrina również ma dwie ciotki i czarnego kota, ale w zasadzie na tym podobieństwa się kończą. Twórcy zaczerpnęli trochę satanizmu, okultyzmu i innych złych rzeczy, za które pójdziecie do piekła.
Dla kogo jest serial?
Nie nazwałbym go horrorem, zdecydowanie nadaje się też dla młodszych widzów. Lekko trąca tematykę nastoletniej miłości i problemów młodzieży, nie jest jednak całkowicie infantylny, a niektóre sceny rzeczywiście mnie przestraszyły. Może nie na tyle, żebym potem bała się spać bez światła, jak to bywa po oglądaniu mocnych horrorów, ale troszkę dreszczyku było.To co najbardziej mnie w nim urzekło, to klimat, wystrój i stylizacje. Sam design domu w którym mieszka Sabrina jest niesamowity, lekko kiczowaty, z dużą ilością starych nietypowych mebli. Stroje wiedźm, które przecież żyją wśród ludzi w 21 wieku również są bardzo nietypowe i totalnie trafiły w mój gust. To wszystko jest takie przyjemne i "przytulne". Myślę że dla takich smaczków byłabym w stanie oglądać to nawet, gdyby było nudne i beznadziejne, a na szczęście takie nie jest. Cieszę się, bo po przewałkowaniu większości dennych seriali na Netflixie, nareszcie trafiło się coś ciekawego i zrobionego dobrze. Żałuję tylko, że oglądałam z dubbingiem i przez to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że niektóre "głosy" starały się za bardzo, tak jakby jedyną widownią serialu były 5 letnie dzieci. Pamiętajcie, dubbing seriali i filmów to zło.
Bardzo Wam polecam ten serial, świetnie się oglądało i już mi smutno, że trzeba czekać na kolejny sezon. Na szczęście za kilka dni premiera "Outlandera", a 9 listopada "Król wyjęty spod prawa"
Strasznego Halloween! I zapraszam na mojego INSTAGRAMA.
Strasznego Halloween! I zapraszam na mojego INSTAGRAMA.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza