Żeby nie było - od wielu lat jestem włosomaniakiem, zawsze interesowałam się tym jak przyspieszyć porost włosów, nigdy nie traktowałam moich włosów wysoką temperaturą, rozjaśniaczami, farbami chemicznymi. Dlatego nie będę Wam dawać rad typu: "przestań używać suszarki". Prawda jest taka, że gdy ktoś ma grube włosy i dobrze dobraną pielęgnację, to nawet wysoka temperatura nie zniszczy tych kłaków jakoś specjalnie. A moje, pomimo że nie maltretowałam ich w ten sposób, rosły do pewnej długości - a potem zaczynały się kruszyć. W ciągu tych dwóch lat, stopniowo wprowadzałam pewne zmiany, które skutkują włosami ze zdjęcia numer dwa.
Poniżej opiszę rzeczy, które warto wprowadzić do pielęgnacji, a co robiłam przez ostatnie 2 lata.
Powrót do prawidłowej wagi i ograniczenie żłopania zielonej herbaty
Jak zaczynałam kilka lat temu przygodę z włosomaniactwem, zielona herbata była magicznym napojem przyspieszającym porost włosów. Już wtedy ją polubiłam, ale 2 lata temu moja waga zaczęła mocno spadać pomimo, że wciąż odżywiałam się tak samo śmieciowo. Miałam lekką niedowagę i niedokrwistość, przez co włosy mocno mi leciały z głowy. Przyczyną było właśnie uzależnienie od niepozornej zielonki. Nie twierdzę, że jest niezdrowa - ale jak wszystko inne, powinna być przyjmowana w określonych ilościach. Czego więc się można spodziewać skoro potrafiłam wypić 8 szklanek mocnego naparu w ciągu jednego dnia? Okropnie wypłukiwała mój organizm ze wszystkiego - nie tylko z toksyn, ale też z wszystkich pożytecznych składników. Myślę, że to właśnie dzięki przerwie w piciu zielonki, udało mi się odzyskać 3 kilogramy i ograniczyć wypadanie. Wciąż muszę się pilnować, żeby z nią nie przesadzać, bo kocham jej smak ;"(Świadoma pielęgnacja
Włosomaniakiem jestem już chyba z 8 lat. Dopiero od 2 lat jestem świadomym włosomaniakiem, który dba o włosy na całej długości - wcześniej miałam absolutną obsesję na temat przyspieszania porostu włosów. Używałam ton wcierek, ziół, olejów i innych specyfików, by tylko możliwie jak najbardziej przyspieszyć porost i szybciej zapuścić włosy do wymarzonej długości. Gdybym nie zrozumiała kilku rzeczy, nadal bym z tym walczyła. Teraz sobie myślę, że 99% rzeczy jakie robiłam, miały na celu właśnie przyspieszyć porost. Pomijałam natomiast regularne dbanie o włosy na długości, zabezpieczanie końcówek i tak dalej. Olejowałam co prawda kłaki i to odnosiło spore efekty, ale poza emolientami moim włosom brakowało protein i nawilżenia. Stosowałam masę kosmetyków naraz. Nie używałam w ogóle suszarek, lokówek ani prostownic, a mimo to włosy były kruche i zniszczone. Jeśli chcecie się dowiedzieć jak przyspieszyć porost włosów w sposób skuteczny i bardziej holistyczny, to koniecznie przeczytajcie jeszcze wpis sposoby na przyspieszenie porostu włosów. Opisałam w nim różne zioła na porost włosów, czego unikać, jak pogrubić włosy i porównałam wszystkie przetestowane przeze mnie na przestrzeni lat sposoby.Przestałam spać w rozpuszczonych mokrych włosach puszczonych luzem
Kiedyś zasypianie w mokrych włosach sprawiało, że włosy lepiej układały się na drugi dzień i miały więcej objętości. Gdybym je wysuszyła i położyła się spać w suchych, rano były by całkowicie przyklapnięte, bez objętości, niedociążone i smutne. I tak jest do dziś. Ale od 2 lat luźno związuje podsuszone (bez suszarki) włosy w sprężynkę - po rozpuszczeniu i tak się wyprostują do końca dnia, ale będą miały o wiele lepszą objętość. I przede wszystkim, są lepiej zabezpieczone przed tarciem o poduchę.Regularne podcinanie samodzielne, po nieudanym cieniowaniu sprzed kilku lat
Było kilka cięć, gdzie musiałam skrócić włosy o 10 cm - bo wyglądały paskudnie, tak jak na pierwszym zdjęciu poniżej. Oprócz tego starałam się je skracać o centymetr co 2 miesiące. Kupiłam nożyczki marki Henbor, bo tanie sklepowe były zbyt tępe. A jak nożyczki są tępe to równie dobrze możecie wcale nie podcinać, bo i tak te biedne włosy zmiażdżycie, a nie utniecie. I będą tak samo zniszczone jak przed ciachaniem. Zrezygnowałam całkowicie z fryzjerów - nie trafiłam jeszcze na takiego, dla którego 2 centymetry, to 2 centymetry, a nie 15. Przestałam tez cieniować włosy, bo potem strasznie trudno dbać o końcówki krótszych włosów - 4 lata czekałam aż wycieniowane dogonią te dłuższe, i wciąż brakuje im dwóch centymetrów bym wreszcie miała całkowicie równe kłaki.Poza tym, czy pogrubienie włosów przez częste obcinanie jest możliwe? Nope, to mit. Działa to tylko na zasadzie wizualnej - włosy wydają się gęstsze, mogą mieć większą objętość. Nożyczki nie sprawią, że urośnie więcej włosów, nie stymulują też porostu.
(1 zdj - jesień 2015, 2 zdj - wrzesień 2017)
Olaplex
Na temat plexów jeszcze pojawi się post. W ciągu tych 2 lat raz robiłam sobie w domu zabieg Olaplexu, a potem Ultraplexu z Joanny. Wciąż szukam informacji, czy to nie jest ściema, że magiczny składnik plexów może zregenerować trwale mostki dwusiarczkowe włosów. Bo jest tylko jedna konkretna substancja w tych kosmetykach, która mogłaby rzeczywiście coś zdziałać. Jest w nich poza tym mnóstwo innych składników, których celem jest sprawić, że włosy wizualnie wyglądają zdrowiej. Dlatego postanowiłam teraz, że po prostu będę kupować tanią czystą cysteinę, która wystarcza na wiele miesięcy, a nie drogie kosmetyki plexów na jedno użycie - w końcu działanie mają takie samo. A więc samej cysteiny używam dopiero około 2 miesiące - nawet jeśli wcale nie regeneruje ubytków we włosach trwale, to jest tania jak barszcz i nic nie tracę.Dobrałam ulubiony olej
Przetestowałam w swoim życiu 533825128 olejów. W ciągu tych ostatnich 2 lat używałam właściwie tylko nierafinowanego masła shea (co najzabawniejsze, dokładnie tego samego, takie jest w cholere wydajne). Masło shea w formie olejowania włosów bardzo zwiększało mi swego czasu objętość po zmyciu. Zastąpiłam nim także silikonowe sera do końcówek. Jest charakterystycznym olejem, który nawet po przedobrzeniu nie strączkował mi końcówek i nie wyglądały na tłuste.Przestało mi zależeć na długości włosów
Powrót to punktu 2. Przestałam nałogowo wyszukiwać magicznych sposobów, które sprawią, że włos urośnie mi 10 cm w jeden dzień. Odechciało mi się co wieczór wcierkować skalp. W pewnym sensie po prostu się poddałam - wiedziałam, że więcej włosów już nie zapuszczę i że taka długość to najwięcej na co mnie stać. Wiedziałam, że na każdy dodatkowy centymetr zapuszczonych włosów, dwa razy tyle wykruszy mi się z końcówek. I wtedy okazało się, że jestem w błędzie. Bo dopiero, gdy zrozumiałam jak prawidłowo dbać o włosy na długości, one przestały się tak okropnie kruszyć na końcówkach. Udało mi się zniwelować efekt mysiego ogonka (efekt mysiego ogonka - nazywam tak dużą różnicę między grubością włosów w obwodzie kitki, a końcówkami). Nauczyłam się co to równowaga PEH (wkrótce), jak dobrać pielęgnację do porowatości włosów (wkrótce), zrozumiałam, że trzymanie na włosach odżywek kilka godzin może bardziej zaszkodzić niż pomóc i przestałam ufać obietnicom na etykietkach kosmetyków. Zapuszczanie włosów to proces, który ma swoje granice fizycznych możliwości. Można to przyspieszyć, ale 10 cm na miesiąc. W takim tempie nie ma możliwości wyprodukować takiej długości. Zioła na włosy, wcierki, odpowiednia pielęgnacja z pewnością mają tu duży wpływ, ale konieczna jest też cierpliwość.Przestałam myć włosy szamponami
Myłam całe włosy szamponem tylko, gdy bardzo mi się spieszyło. Pozostałe mycia, to szampon na skalp, i odżywka do mycia włosów na długości. Teraz zrezygnowałam z detergentów całkowicie i efekty są jeszcze lepsze. Ale już samo odstawienie slsów i innych zdzieraczy do mycia kłaków na długości zrobiło swoje. Miałam też krótki epizod z wczesywaniem odżywki w mokre włosy - ale nie sprawdzało mi się to i nie chciało mi się tego robić. Niżej podlinkowałam wpis o tym jak myć włosy delikatniej.Zakaz rozpuszczania włosów zimą
Dawniej bardzo lubiłam rozpuszczać włosy. Prawie wcale ich nie wiązałam. W zawiązanych włosach wyglądam po prostu jak Czopek z Czopkolandii. Zimą włosy nosiłam rozpuszczone na swetrach, na szalikach i kurtkach. Już walić to, że zawsze kilka włosów przycinałam sobie zamkiem od kurtki. Ale stale ocierały się o te wszystkie wełniane szaliki, plątały się okropnie, zimno zapewne też miało swój udział w ich kruszeniu. Teraz zawsze robię warkocz, albo koczek, gdy wychodzę na zewnątrz, a włosy rozpuszczam gdy już rozbiorę się z ubrań eskimosow.Zgubiłam taangle teezer
Gdyby nie to, pewnie wciąż niszczyłabym sobie nim włosy. Odnalazł się kilka miesięcy temu - i używam go do czesania kota. Sama mam teraz delikatniejszą szczotkę.Biotebal
Na początku 2017 miałam 2 miesięczną przygodę z Biotebalem - nie umiem powiedzieć czy w jakiś sposób mi pomógł, ale na wszelki wypadek o nim wspomnę, bo nie wykluczone, że też zrobił coś dobrego.Parafiny, jej pochodnych i silikonów unikałam jak ognia
Tak, wiem. I parafina i silikony chronią włosy, tworzą okluzję, zabezpieczają. Sporo włosomaniaków nie widzi świata bez serum czy odżywki silikonowej. A dla mnie, takie składniki tworzą potężny psychologiczny fake. Dlaczego? Bo po ich użyciu włosy wyglądają na zdrowe i zadbane, a my żyjemy w przekonaniu, że wcale nie ma tragedii i nie musimy włosów ratować. Bardzo często po zastosowaniu tego typu składników, nie mogłam znaleźć tych wszystkich rozdwojonych końcówek, które jeszcze wczoraj tu były, myślałam: "Wow, normalnie kudły mi się naprawiły, wcale nie wyglądają tak źle". A wystarczyło umyć włosy na drugi dzień, bez stosowania tych substancji i zgadnijcie co. Tak, wyglądały jak gówno. Dla mnie parafina i silikony tworzą iluzję zadbanych włosów, przez co nie zdajemy sobie sprawy, że tak naprawdę są w o wiele gorszym stanie niż pokazuje nam lustro i dotyk. Dokopałam się też do źródeł, że mogą blokować dostęp i wchłanianie innym składnikom we włosy, ale nie będę się tu już nad tym rozpisywać, może kiedyś. Jasne, że i tak je potem zmywamy i nakładamy odżywki, ale jeszcze kilka lat temu używałam ich stale, codziennie w pielęgnacji włosów - i byłam przekonana, że mam włosy zdrowe. A więc - unikam ich, bo chce widzieć realny stan moich włosów. Zastąpiłam je zwykłymi olejami, które też co prawda dociążają włosy i ciut podkręcają efekt wizualny, ale są bardziej naturalne i oprócz realnej ochrony, mają jeszcze w sobie coś cennego, w przeciwieństwie do takiej parafiny, która tylko sobie jest, i nie ma poza tym innych właściwości.Zaczęłam robić własne wcierki
Pisałam o tym we wpisie jak zrobić wcierkę przyspieszającą porost włosów, i nie używam ich nałogowo, wystarczy mi raz na tydzień. W momencie, gdy zauważam wypadanie włosów, ratuję się naparem z kozieradki używanym w formie wcierki - warto kilka dni pachnieć rosołem, bo kozieradka potrafi zdziałać cuda.
Jak zapuścić i pogrubić włosy? - ważne wpisy
Zajrzyjcie także do poniższych ważnych artykułów, bo mocno rozszerzają ten temat:
Poniżej zdjęcie z dzisiaj - widać tu, że końcówki wcale nie są jeszcze tak idealne jak bym chciała. A tu włosy są nieświeże i bardzo suche, musiałam odczekać z nawilżaniem aż senes się utleni (barwnik sensu pogrubia kudły).
Czym teraz myjesz codziennie włosy?
OdpowiedzUsuńMąka żytnia, proszek shikakai, mydlnica i wiele innych ziół saponinowych ;)
UsuńZaskoczyłaś mnie z tą zieloną herbatą. Nigdy nie słyszałam, żeby negatywnie działała, ale od tej strony rzeczywiście coś w tym może być...
OdpowiedzUsuńHmm ja również jestem wyjątkowo zaskoczona z zieloną herbatą :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie, a powiedz mi czy przetłuszczają CI się włosy? Znaczy jak często musisz je myć, bo ja muszę swoje codziennie, a już w połowie dnia wyglądają koszmarnie :/
OdpowiedzUsuńMyje wlosy co 2,3 dni - czyli tak samo jak wczesniej, gdy uzywalam szamponow. Ziola indyskie typu senes, neem i tego typu dzialaja bakteriobojczo, przeciwlupiezowo itp, wiec przy okazji skora glowy jest zadbana. Ale o tym tez post na bank jeszcze sie pojawi :>
UsuńPodziwiam za cierpliwośc, ale efekt widać więc sie opłaciło:-) kilka z rad stosuję.
OdpowiedzUsuńJak długo senesujesz i czy rzeczywiście widzisz to pogrubienie?
OdpowiedzUsuńSenesuje bardzo krotko - dopiero 2 miesiace. I zdecydowanie widze roznice w grubosci i kondycji. Ale teraz do senesu dodam jeszcze 1/5 henny, bo kusi mnie pogrubienie jakie one daje, a koloru za bardzo zmieniac nie chce. Wczesniej kilka razy uzywalam cassi - i senes byl duzym zaskoczeniem jesli chodzi o kolor - daje mi niestety oczojebny kurczakowy zolty kolor, i staram sie go gasic jakimis amlami, bhringrajami
UsuńJej, wyglądają cudownie! Żałuję, że moje włosy nie są w tak dobrej kondycji ;P
OdpowiedzUsuńPiękne włosy. Jaka szczotkę polecasz. Chce właśnie wymienić mój TT.
OdpowiedzUsuńPaddle brush (ja mam jakąś podróbke z Rossmana) albo z włosia dzika ;>
UsuńFaktycznie teraz masz o wiele ładniejsze włosy :) Ja to zawsze się cieszę, że moje włosy nie wymagają żadnych zabiegów a i tak zawsze dobrze wyglądają :D
OdpowiedzUsuńPiękne włosy! Sama stosuje kilka z wymienionych przez Ciebie porad.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam post od deski do deski - jest świetny! Mam włosy do tyłka, więc tego typu rady są dla mnie mega pomocne - nie sztuką mieć długie włosy - ważne jeszcze żeby były zdrowe :D
OdpowiedzUsuńSama chętnie zrezygnowałabym z drogeryjnych szamponów, ale niestety po tych naturalnych mam siano na głowie
OdpowiedzUsuńIle fajnych wskazówek i jakie efekty. Wow :)
OdpowiedzUsuń_____
Magda Ostrowska
piękne masz te włosy!
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie. Sama dawno nie olejowałam włosów i już wiem, że muszę do niego wrócić :-) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście widać różnice w jakości włosów, ale Ty masz opracowany program pielęgnacji. Ja sama robiłam kiedyś maseczki z jajka, ale jakiś większych efektów nie zauważyłam. Masz racje z tym by zima nie nosić włosów rozpuszczonych.
OdpowiedzUsuńI ja pokazywałam kiedyś na blogu metamorfozę moich włosów - 1,5 roku pracy, ale efekty przerosły oczekiwania! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesu - sama wiem, jak wiele serce trzeba włożyć w taką pielęgnację :)
Przepiękne masz włosy, ale faktycznie, jesteś prawdziwą włosomaniaczką. Dużo rzeczy wypróbowałaś, metodą prób i błędów doszłaś do tego, co jest dla Ciebie najlepsze. :) Brawo! Przede mną jeszcze bardzo długa droga, ale tez uwielbiam dbać o swoje kłaki (jak to zabawnie nazywasz:D).
OdpowiedzUsuńDobrze, że podzieliłaś się swoją historią... Życie z długimi włosami do najprostszych nie należy bo trzeba o nie dbać. Na szczęście Twoje są już piękne :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście zaskoczyła ta informacja o zielonej herbacie - nie sądziłam, po pierwsze - że działa na porost włosów, a po drugie, że jej nadużywanie może nie być wcale takie zdrowe jak się wydaje :)
OdpowiedzUsuńA pytanie mam - jaką szczotka czeszesz włosy? Bo wszyscy tak wychwalają tego Tangle Teezera, a dla mnie to on własnie głaszcze włosy po wierzchu, a od spodu zostawia włosy tak samo splątane jak były. A jak ktoś ma gęste włosy, to w ogóle tragedia.
Używam podróbki paddle brush z rossmana :>
UsuńNie wiedziałam, że picie zielonej herbaty daje aż takie efekty.
OdpowiedzUsuńNie daje. Właśnie zielona herbata pogarsza sprawę i na porost nie działa.
UsuńSzok związany z zieloną herbatą! Również piję ją litrami, a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńPiękne włosy :)
Oooo jak miło poczytać wpis na temat włosów, w którym nie ma tego fanatyczno-sekciarskiego tonu! Cierpliwość i konsekwencja to najlepsze metody, by osiągnąć sukces, a wpadki i pomyłki? Każdemu się zdarzają, zwłaszcza jak się naczytał człowiek kiedyś tysiąca artykułów pseudo-specjalistek :)
OdpowiedzUsuńpiękne włosy :D
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem. Też mam niby długie włosy, ale bardzo cienkie. Przyznaję się natomiast do tego, że nic z tym nie robię niestety. Musze się za to wziąć więc zostanę z tobą na dłużej po cenne wskazówki. Pozdrawiam Inspirująca XL-KA
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie zaobserwowałam, że strasznie wypadają mi włosy i skojarzyłam teraz, że piję ogromne ilości zielonej herbaty. Postaram się ograniczyć zieloną herbatę do jednego kubka dziennie i zobaczę czy będą jakieś efekty :) Początkowo byłam zachwycona szczotką Tangle Teezer, ale od pewnego czasu zauważyłam, że ona bardziej wygładza włosy z góry, a te pod spodem zostają praktycznie nietknięte i strasznie się plączą :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za cierpliwość do zapuszczania włosów! Mi jej brakuje!
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę piękne włosy! :-)
OdpowiedzUsuńHerbat to ja wg nie piję ;) Jestem pełna podziwu jakie masz samozaparcie i wiedzę. Może mi pomożesz? Po 40 zaczęłam siwieć a co z tym idzie musiałam zacząć się farbować. Spróbowałam najpierw coś ciemniejszego ale... wyglądałam o 10 lat starzej. Teraz sama farbuję farbami profesjonalnymi ale jasnymi i ... strasznie mi się wysuszyły włosy. Może można jakoś rozjaśnić włosy naturalnie? Mam włosy z natury cięnkie i puszące się. I jak można pozbyć ię tego puszenia?
OdpowiedzUsuńNajpierw radziłabym jakoś wypłukać farby z włosów - można to zrobić mocnymi szamponami przeciwłupieżowymi, no Head&Shoulders- ten szampon to chemia i jest dla włosów bardzo inwazyjny, ale dobrze wypłukuje z włosów farby. Nadają się też płukanki z cocacoli albo dodawanie do szamponu sody oczyszczonej - one też są dla włosów drażniące, ale tu się sprawdzą. Dopiero gdy wypłukamy z włosów ciemne farby możemy iść w naturalne barwniki - chociażby ziółka takie jak cassia czy senes robią kolor blond, potrafią też przykryć siwe włosy. Fajna jest też henna. Te zioła oprócz tego mocno pogrubiają włosy, i mają milion innych zalet. Tylko trzeba a ten temat trochę poczytać, żeby nie dać się nabrać na jakieś chemiczne farby które udają hennę. Wejdź na grupę na facebooku "Miksologia. Henna na włosy" - to skarbnica wiedzy na temat naturalnego farbowania.
UsuńHej : ) jak to robisz, że mąka żytnia domywa u Ciebie olej? u mnie nie daje rady i włosy po niej są szortskie ale czytałam dobre opinie też na innych blogach. Może coś robię źle?
OdpowiedzUsuń