
Już od dawna planowałam całkowicie przejść na naturalne kosmetyki, ale po prostu byłam z byt leniwa, żeby się nauczyć czytać składy i rozpoznawać składniki, które nie powinny się w nich znajdować. W te wakacje nareszcie ruszyłam tyłek, przeszukałam internet, przeczytałam dziesiątki artykułów, blogów i opakowań i mogę nareszcie powiedzieć, że moja pielęgnacja stała się bardziej świadoma. Kończą się czasy, kiedy wchodzę do Roska i kupuję kosmetyki, których rysunek na opakowaniu wpadnie mi w oko.
A więc moja pielęgnacja twarzy opiera się na kilku krokach - mycie, tonizowanie, nawilżanie.
Myje twarz na 3 sposoby, w zależności od tego ile mam czasu i ochoty - pierwszy wariant to demakijaż, żel, hydrolat w tej kolejności, drugi to metoda ocm, a trzeci to mycie białą glinką lub pudrem myjącym domowej roboty, a potem hydrolat. Twarz myję tymi sposobami bez względu na to czy mam na niej makijaż czy nie, 2 razy dziennie. Dziwne co?
Dotychczas myłam twarz jedynie samą wodą, bo ogólnie moja cera nie jest problematyczna. W dodatku na codzień nie nosze makijażu. Dlaczego zatem przeprowadzam ocm, skoro przyjęło się to jako metoda do zmywania makijażu? Ocm jest super nie tylko do zmywania tapety, ale także do oczyszczania twarzy z brudu i resztek kosmetyków. W rzeczywistości ocm to nie demakijaż, a METODA mycia twarzy, przy czym w jej skład może wchodzić właśnie demakijaż. Tłuszcze rozpuszczają się w tłuszczach, a większość kosmetyków jest na bazie tłuszczów, tak samo jak inne zanieczyszczenia. Dodatkowo przez używanie ciepłej szmaty do zmycia oleju dogłębnie czyścimy pory. Przede wszystkim jednak, po ocmie nie musimy już nakładać toniku lub hydrolatu, bo oleje nie działają jak detergenty i nie zaburzają ph skóry.
W tym poście przedstawię kosmetyki i półprodukty, których używam aktualnie (oraz jak ich używam). Nie będę przy tym wydawać wyroku poszczególnym kosmetykom, bo taką opinie wydam dopiero co najmniej po dwóch miesiącach.
Ale najpierw - dlaczego warto wywalić do kosza większość drogeryjnych kosmetyków, pomimo, że je lubimy i mamy wrażenie, że dobrze na nas działają?
Drogeryjne, mocno chemiczne kosmetyki zawierają zwykle składniki, które nadają im przyjemną konsystencję, ładny zapach, poprawiają wchłanialność (albo tak nam się wydaje). Zwykle myślimy, że drogie drogeryjne kosmetyki będą działały lepiej niż tańsze, naturalne zamienniki. Że są mocniej skoncentrowane, że działają silniej, a te naturalne mają lekkie działanie, które nie jest w stanie na dłuższą metę poprawić kondycji skóry/włosów.
I to jest chyba jedyna pułapka, która może nas od samego początku zniechęcać do ich wypróbowania. A jest to, ogólnie mówiąc, gówno prawda. Naturalne kosmetyki mają w sobie mniej niepotrzebnych zapychaczy, a przy tym więcej substancji aktywnych - olejów, ekstraktów itp.
TWARZ
A więc moja pielęgnacja twarzy opiera się na kilku krokach - mycie, tonizowanie, nawilżanie.
Myje twarz na 3 sposoby, w zależności od tego ile mam czasu i ochoty - pierwszy wariant to demakijaż, żel, hydrolat w tej kolejności, drugi to metoda ocm, a trzeci to mycie białą glinką lub pudrem myjącym domowej roboty, a potem hydrolat. Twarz myję tymi sposobami bez względu na to czy mam na niej makijaż czy nie, 2 razy dziennie. Dziwne co?
Dotychczas myłam twarz jedynie samą wodą, bo ogólnie moja cera nie jest problematyczna. W dodatku na codzień nie nosze makijażu. Dlaczego zatem przeprowadzam ocm, skoro przyjęło się to jako metoda do zmywania makijażu? Ocm jest super nie tylko do zmywania tapety, ale także do oczyszczania twarzy z brudu i resztek kosmetyków. W rzeczywistości ocm to nie demakijaż, a METODA mycia twarzy, przy czym w jej skład może wchodzić właśnie demakijaż. Tłuszcze rozpuszczają się w tłuszczach, a większość kosmetyków jest na bazie tłuszczów, tak samo jak inne zanieczyszczenia. Dodatkowo przez używanie ciepłej szmaty do zmycia oleju dogłębnie czyścimy pory. Przede wszystkim jednak, po ocmie nie musimy już nakładać toniku lub hydrolatu, bo oleje nie działają jak detergenty i nie zaburzają ph skóry.
Jedyny minus, to czasochłonność - bo zajmuje to często co najmniej 10 minut, a kto ma czas smarować gębę olejem o 6 rano przez wyjściem do roboty?
Dlatego zwykle ocm to mój wieczorny rytuał, a rano wykorzystuje jakiś delikatny żel bez dodatku mocnych detergentów.
Obecnie ocm robię z mieszanki oleju ryżowego i rycynowego w proporcji 9:1. Olej rycynowy jest właśnie tą naszą substancją myjącą, jednak nie przesadzajcie z jego ilością, bo może przesuszać.
Wylewam na talerzyk około 2-3 łyżki takiej mieszanki olejów, którą już wcześniej sobie przyrządziłam. Rozsmarowuje pierwszą porcję na twarzy i masuję twarz około 2 minuty, następnie przykładam namoczoną w ciepłej wodzie szmatkę, chwilę trzymam na twarzy i szyi, a potem jeszcze dwa razy nacieram twarz olejem i znowu szmatka. 3 razy powinno wystarczyć do dokładnego zmycia makijażu, ale nawet jeśli nie mam tapety to robię to dokładnie 3 razy, by mieć pewność, że dobrze wyczyściłam pory.
Po myciu przychodzi czas na tonik (chyba że ocm, wtedy pomijam) lub hydrolat, by wyrównać ph skóry. Jest to ważne nie tylko dlatego, żeby zabezpieczyć skórę przez wariowaniem i wydzielaniem nadmiernej ilości sebum, ale też by ułatwić wchłanialność kremu lub serum, które nałożę następnie.
Dwa razy w tygodniu używam zamiast toniku bardzo mocno rozcieńczony ocet jabłkowy.
Potem kolej na krem. Krem na noc czasami mieszam z kropelką olejowego serum z Biolavenu, czasami nakładam serum bez kremu, a czasem serum pod krem. Staram się jednak serum dodawać nie częściej niż trzy razy w tygodniu. Jeśli natomiast chodzi o nawilżanie w ciągu dnia, to aktualnie używam kremu z odżywczej serii Vianka. Olej na dzień byłby zbyt widoczny, bo nie wchłania się w całości. Zarówno wieczorem jak i rano używam jeszcze lekkiego kremu pod oczy.
Aktualnie nie używam żadnej wcierki, bo osiągnęłam już długość na jakiej mi zależało. Kilka razy w tygodniu w dzień mycia olejuje włosy masłem shea lub olejem Khadi. Raz w tygodniu robię płukankę ziołową własnej roboty - z rumianku, bylicy bożego drzewka, tataraku, kory brzozy i wierzby.
Po myciu odżywka lub malutka ilość masła shea na same końcówki.
Wszystkie kosmetyki jakich aktualnie używam, nie zawierają SLSÓW, etanolu, silikonów, PEGów, parafiny i wazeliny. Są to substancje, które nie tylko mogą podrażniać - ja podrażnień się z resztą nie boję, bo moja skóra jest na nie odporna, i to nie jest powód ich unikania. Składniki te mogą zapychać i utrudniać wchłanianie i docieranie tych ważnych elementów kosmetyku wgłąb skóry. Dlatego używanie drogeryjnych kosmetyków, które w większości są wypełnione takim syfem, mija się z celem. Nawet drogie kremy będą na dłuższą metę przynosić niewielkie korzyści, jeśli zawierają więcej chemii, niż wartościowych ekstraktów czy olejów.
Dlatego zwykle ocm to mój wieczorny rytuał, a rano wykorzystuje jakiś delikatny żel bez dodatku mocnych detergentów.
Obecnie ocm robię z mieszanki oleju ryżowego i rycynowego w proporcji 9:1. Olej rycynowy jest właśnie tą naszą substancją myjącą, jednak nie przesadzajcie z jego ilością, bo może przesuszać.
Wylewam na talerzyk około 2-3 łyżki takiej mieszanki olejów, którą już wcześniej sobie przyrządziłam. Rozsmarowuje pierwszą porcję na twarzy i masuję twarz około 2 minuty, następnie przykładam namoczoną w ciepłej wodzie szmatkę, chwilę trzymam na twarzy i szyi, a potem jeszcze dwa razy nacieram twarz olejem i znowu szmatka. 3 razy powinno wystarczyć do dokładnego zmycia makijażu, ale nawet jeśli nie mam tapety to robię to dokładnie 3 razy, by mieć pewność, że dobrze wyczyściłam pory.
Po myciu przychodzi czas na tonik (chyba że ocm, wtedy pomijam) lub hydrolat, by wyrównać ph skóry. Jest to ważne nie tylko dlatego, żeby zabezpieczyć skórę przez wariowaniem i wydzielaniem nadmiernej ilości sebum, ale też by ułatwić wchłanialność kremu lub serum, które nałożę następnie.
Dwa razy w tygodniu używam zamiast toniku bardzo mocno rozcieńczony ocet jabłkowy.
Potem kolej na krem. Krem na noc czasami mieszam z kropelką olejowego serum z Biolavenu, czasami nakładam serum bez kremu, a czasem serum pod krem. Staram się jednak serum dodawać nie częściej niż trzy razy w tygodniu. Jeśli natomiast chodzi o nawilżanie w ciągu dnia, to aktualnie używam kremu z odżywczej serii Vianka. Olej na dzień byłby zbyt widoczny, bo nie wchłania się w całości. Zarówno wieczorem jak i rano używam jeszcze lekkiego kremu pod oczy.
CIAŁO
Pielęgnacja ciała zwykle jest ciężkim tematem, bo czasem po prostu mi się nie chcę. Zmuszam się jednak by raz w tygodniu zrobić peeling, a przynajmniej 2 razy w tygodniu nałożyć olejek lub balsam. W gorące dni jest to turbo uciążliwe, bo mam dziwne poczucie, że brudzę kosmetykiem całą pościel, ale walczę dalej.
WŁOSY
Po myciu odżywka lub malutka ilość masła shea na same końcówki.
Wszystkie kosmetyki jakich aktualnie używam, nie zawierają SLSÓW, etanolu, silikonów, PEGów, parafiny i wazeliny. Są to substancje, które nie tylko mogą podrażniać - ja podrażnień się z resztą nie boję, bo moja skóra jest na nie odporna, i to nie jest powód ich unikania. Składniki te mogą zapychać i utrudniać wchłanianie i docieranie tych ważnych elementów kosmetyku wgłąb skóry. Dlatego używanie drogeryjnych kosmetyków, które w większości są wypełnione takim syfem, mija się z celem. Nawet drogie kremy będą na dłuższą metę przynosić niewielkie korzyści, jeśli zawierają więcej chemii, niż wartościowych ekstraktów czy olejów.